Odkąd w sieci pojawił się zwiastun nowej
mobilnej gry Marvela, czekałam na
jej pojawienie się na rynku z małą niecierpliwością. Małą, bo nigdy nie
pociągały mnie gry na smartphone'y, ale oczekiwanie było, gdyż spodobała mi się
forma samej rozgrywki. W Marvel Avengers Academy gram od połowy kwietnia po dziś dzień. I chyba przyszedł
najwyższy czas, aby co nieco o niej napisać.
Główna akcja gry opiera się na akademii
stworzonej przez Nicka Fury'ego dla młodych super-herosów. Na początku cała uwaga
skupia się na pierwszych studentach – Iron Manie oraz Wasp (Janet Van Dyne). Sama
szkoła powstała, gdy ze strony Hydry oraz Instytutu AIM pojawiło się
zagrożenie. I właśnie na tym opiera się akcja gry. Wraz z wykonywaniem zadań
odkrywają się przed naszymi super bohaterami nowe zagrożenia, w zwalczaniu
których pomagają nam dołączający do akademii herosi. Trzeba dodać, że wszyscy (oprócz Fury'ego) są w naszej grze
nastolatkami, nawet Steve Rogers.
Oprócz tego, od kwietnia twórcy gry zabawiają
nas dodatkowymi wydarzeniami. Do tego czasu mieliśmy okazję walczyć u boku Strażników
Galaktyki przeciwko Ronanowi, braliśmy udział w Civil War, a teraz trwa event
związany ze Spider-Manem. Wszystkie te urozmaicenia mają z góry określony czas
trwania, a w trakcie dostajemy okazję zrekrutowania niedostępnych w głównej
akcji herosów – całej drużyny Strażników, Czarnej Pantery, Parkera a nawet
Crossbonesa czy Doktora Octopusa.
Gameplay do skomplikowanych nie należy; postaci wykonują zadania czasowe (podobnie jak w The Sims), a my w tym czasie możemy robić co chcemy. Czas w grze jest realny, niektóre zadania mają nawet od ośmiu do dwunastu godzin, co wiąże się z oczekiwaniem. Ktoś, kto ma problemy z cierpliwością może MAA nie polubić. Za wykonywanie zadań otrzymujemy punkty doświadczenia (XP) oraz walutę gry, credits. Dzięki tym pierwszym, jak można się domyślić, zdobywamy kolejne poziomy, a dzięki tym drugim możemy nabyć np. herosów czy budynki. Oprócz tego do dyspozycji mamy shards, które są walutą premium – jeśli chcemy ich więcej niż dostajemy w grze na początku, możemy więcej zakupić. Za nie możemy przyśpieszyć wykonywanie zadań oraz zyskać postaci, które są dostępne tylko poprzez ich zakup za pomocą niebieskich kryształków.
Grafika gry należy do tych przyjemnych dla
oka. Postaci zostały całkiem dobrze zaprojektowane i nawet „zwykłe” ubrania przywodzą
nam na myśl ich stroje, kiedy ci wkraczają w role herosów, których tak dobrze
znamy. Nie można wymagać zbyt wiele od gry mobilnej, jednak Marvel przyzwyczaił
już nas do dobrej jakości wizualnej strony gier smartphone’owych.
Oprócz grafiki, do plusów MAA należy sposób
przedstawienia postaci. W moim mniemaniu zostały one odwzorowane dobrze; może
są lekko przerysowane, ale trzyma się to w dobrym guście. I tak mamy Tony’ego
Starka, który jest zapalonym, ale również zakochanym w sobie wynalazcą. Steve
Rogers jest w ciągłym ruchu, wszyscy w akademii idą do niego, kiedy potrzeba im
partnera do treningu. Natasha ciągle wszystkich szpieguje i próbuje odkryć
wszystkie sekrety Fury’ego, a Loki... to Loki – rzezimieszek, który nie lubi swoich przybranych ojca i brata.
Wad gry znalazłam dwie. Wraz z coraz
częstszymi uaktualnieniami (związanymi z wydarzeniami tematycznymi oraz
ciągłymi usprawnieniami) gra potrafi się wyłączyć bez powodu, nawet w trakcie
przypisywania zadania któreś z postaci. Myślałam, że może to być związane ze
zbyt słabym technicznie urządzeniem, jednak na sprawniejszym sprzęcie crashe
nadal się zdarzają. Oprócz tego, czasowe eventy są niemal niemożliwe do
ukończenia bez wydawania shardów, które niestety do najtańszych nie należą. Dla
większości może to stanowić problem, a nawet zniechęcać do dalszego grania.
Wadą może być również fakt, iż gra jest dostępna tylko w języku angielskim, co
mi akurat wcale nie przeszkadza.
Podsumowując, Marvel Avengers Academy jest jedną z lepszych gierek, w które
miałam okazję zagrać. Wciągnęłam się w rozgrywkę i całkiem miło marnuje się
przy niej czas. To nie znaczy jednak, że nie można się w trakcie grania wkurzyć
(co chyba nie jest rzadkie przy jakiejkolwiek z gier), ale wystarczy jedno
dłuższe zadanie, przerwa od rozgrywki, i nerwy mijają. Polecam MAA wszystkim,
którzy nie mają co robić na przerwach w szkole, pracy, podczas czekania na
tramwaj, pociąg, czy po prostu dla tych, którzy potrzebują jakiegoś zajęcia
podczas ataków nudy.