Kiedy skończy się studia
przychodzi do głowy tylko jedno słowo: nareszcie.
Lata wkuwania tylko przed egzaminami, użerania się z systemem zapisów na
zajęcia czy paniami z dziekanatu, jak również i z wykładowcami… To wszystko się
kończy i przychodzi jako taka wolność. To jest coś, co czeka Susan, Daisy i
Esther, ale jeszcze trochę będą musiały przecierpieć, ponieważ za nimi dopiero
pierwszy semestr.
Wykonanie: Max Sarin |
Dwa kolejne tomy przygód
przekochanych przyjaciółek z Giant Days przynoszą nam jeszcze
więcej humoru i absurdów towarzyszących studenckiemu życiu. Esther odkrywa w
sobie całkiem niezłe pokłady tysięcy słów, które wylewa z siebie w jeden
wieczór. Daisy nie przestaje być przekochaną przyjaciółką dla niej i Susan, a
panna Ptolemy za to wpada w wir wyborczych przygotowań.
Nie braknie też przygód postaci z
drugiego planu. Ed Gemmel próbuje poradzić sobie ze swoją miłością do panny de
Groot, odkrywa uczelniany skandal, który doprowadza do zamknięcia gazetki,
której jest częścią oraz przeżywa chwile grozy po swoim pierwszym razie. McGraw
za to zostaje zepchnięty na dalszy plan przez Susan. Cała piątka staje jednak
przed wielkim wyzwaniem; początek drugiego semestru oznacza, że za niedługo do
akademika zaczną wprowadzać się nowi pierwszoroczni. Trzeba więc znaleźć lokum
poza kampusem dla każdej z grup, a to wcale nie będzie łatwe zadanie. Co wybrać:
starszą panią bardzo oddaną Jezusowi, czy słuchających reagge dilerów
marihuany?
Wykonanie: Max Sarin |
Giant Days: Bycie Miłą Nic nie Kosztuje oraz Przepraszam,
że Cię Zawiodłam jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że to
jedna z lepszych wydawanych na polskim rynku powieści graficznych. John Allison
niesamowicie dobrze radzi sobie z przedstawianiem niby codziennych dla
studentów sytuacji w całkiem niecodzienny sposób. Niemal każda z przygód
opisanych w kolejnych tomach jest przerysowana i wyolbrzymiona, zupełnie jakbyśmy
patrzyli na cała historię oczami naszych bohaterek. I to jest niesamowicie
wciągające!
Giant Days jest chyba
pierwszą historią w mojej dość już długiej karierze czytelniczej, kiedy jestem
w stanie utożsamić się z każdą z głównych bohaterek. Ba, jestem w stanie
również stwierdzić, że miejscami byłam jak ten biedny Ed Gemmel. Jeśli
rozdzielić mnie na trzy różne osoby, to – mam wrażenie – wyszłyby ze mnie taka
dramatyczna gotka Esther, kochana i niewinna Daisy oraz pesymistyczna i
cyniczna Susan. Może to właśnie dlatego komiks ten tak bardzo mi się podoba.
Wykonanie: Max Sarin |
W tych tomach oprawą graficzną
zajął się już tylko i wyłącznie Max Sarin. Poziom z poprzednich dwóch został
jak najbardziej zachowany, ale cieszy mnie, że Lissa Tremain jest obecna
chociaż dzięki okładkom do każdego zeszytu, które możemy podziwiać na koniec
tomików. Prostota rysunków i kolorów nadal jest utrzymywana, co tylko dodaje
uroku scenariuszowi, który nie jest skomplikowany. Giants Days ma być proste i ma bawić i dzięki tej
prostocie w warstwie wizualnej bez problemu to osiąga.
Wykonanie: Max Sarin |
Nie ma się co więcej rozpisywać. Giant
Days po prostu trzeba przeczytać i mieć na półce chociaż pierwsze dwa
tomy. Jeden z przygodami Esther de Groot, Daisy Wooton i Susan Ptolemy to
zdecydowanie za mało. Z resztą, gwarantuję Wam, że na dwóch tomach się nie
skończy, bo tych trzech dziewczyn nie sposób nie polubić w ich niezdarności i
skłonnościach do dramatyzmu (Esther zdaje się tym zarażać). Ten komiks naprawdę
warto mieć, a Non Stop Comics naprawdę
pokazuje, że prześlicznie wydany komiks nie jest wcale trudnym zadaniem.
Okładki: Lissa Tremain |
_______________________
Za egzemplarze recenzenckie dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics.