18 lip 2018

Wy tylko obiecanki cacanki i łapu capu! - "Giant Days" tomy 3 i 4


Kiedy skończy się studia przychodzi do głowy tylko jedno słowo: nareszcie. Lata wkuwania tylko przed egzaminami, użerania się z systemem zapisów na zajęcia czy paniami z dziekanatu, jak również i z wykładowcami… To wszystko się kończy i przychodzi jako taka wolność. To jest coś, co czeka Susan, Daisy i Esther, ale jeszcze trochę będą musiały przecierpieć, ponieważ za nimi dopiero pierwszy semestr.

Wykonanie: Max Sarin

Dwa kolejne tomy przygód przekochanych przyjaciółek z Giant Days przynoszą nam jeszcze więcej humoru i absurdów towarzyszących studenckiemu życiu. Esther odkrywa w sobie całkiem niezłe pokłady tysięcy słów, które wylewa z siebie w jeden wieczór. Daisy nie przestaje być przekochaną przyjaciółką dla niej i Susan, a panna Ptolemy za to wpada w wir wyborczych przygotowań.

Nie braknie też przygód postaci z drugiego planu. Ed Gemmel próbuje poradzić sobie ze swoją miłością do panny de Groot, odkrywa uczelniany skandal, który doprowadza do zamknięcia gazetki, której jest częścią oraz przeżywa chwile grozy po swoim pierwszym razie. McGraw za to zostaje zepchnięty na dalszy plan przez Susan. Cała piątka staje jednak przed wielkim wyzwaniem; początek drugiego semestru oznacza, że za niedługo do akademika zaczną wprowadzać się nowi pierwszoroczni. Trzeba więc znaleźć lokum poza kampusem dla każdej z grup, a to wcale nie będzie łatwe zadanie. Co wybrać: starszą panią bardzo oddaną Jezusowi, czy słuchających reagge dilerów marihuany?

Wykonanie: Max Sarin

Giant Days: Bycie Miłą Nic nie Kosztuje oraz Przepraszam, że Cię Zawiodłam jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że to jedna z lepszych wydawanych na polskim rynku powieści graficznych. John Allison niesamowicie dobrze radzi sobie z przedstawianiem niby codziennych dla studentów sytuacji w całkiem niecodzienny sposób. Niemal każda z przygód opisanych w kolejnych tomach jest przerysowana i wyolbrzymiona, zupełnie jakbyśmy patrzyli na cała historię oczami naszych bohaterek. I to jest niesamowicie wciągające!

Giant Days jest chyba pierwszą historią w mojej dość już długiej karierze czytelniczej, kiedy jestem w stanie utożsamić się z każdą z głównych bohaterek. Ba, jestem w stanie również stwierdzić, że miejscami byłam jak ten biedny Ed Gemmel. Jeśli rozdzielić mnie na trzy różne osoby, to – mam wrażenie – wyszłyby ze mnie taka dramatyczna gotka Esther, kochana i niewinna Daisy oraz pesymistyczna i cyniczna Susan. Może to właśnie dlatego komiks ten tak bardzo mi się podoba.

Wykonanie: Max Sarin

W tych tomach oprawą graficzną zajął się już tylko i wyłącznie Max Sarin. Poziom z poprzednich dwóch został jak najbardziej zachowany, ale cieszy mnie, że Lissa Tremain jest obecna chociaż dzięki okładkom do każdego zeszytu, które możemy podziwiać na koniec tomików. Prostota rysunków i kolorów nadal jest utrzymywana, co tylko dodaje uroku scenariuszowi, który nie jest skomplikowany. Giants Days  ma być proste i ma bawić i dzięki tej prostocie w warstwie wizualnej bez problemu to osiąga.

Wykonanie: Max Sarin

Nie ma się co więcej rozpisywać. Giant Days po prostu trzeba przeczytać i mieć na półce chociaż pierwsze dwa tomy. Jeden z przygodami Esther de Groot, Daisy Wooton i Susan Ptolemy to zdecydowanie za mało. Z resztą, gwarantuję Wam, że na dwóch tomach się nie skończy, bo tych trzech dziewczyn nie sposób nie polubić w ich niezdarności i skłonnościach do dramatyzmu (Esther zdaje się tym zarażać). Ten komiks naprawdę warto mieć, a Non Stop Comics naprawdę pokazuje, że prześlicznie wydany komiks nie jest wcale trudnym zadaniem.


Okładki: Lissa Tremain
_______________________
Za egzemplarze recenzenckie dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz