Ostatnimi czasy mój
Facebookowy wall wypełniony jest zdjęciami tatuaży, mniej lub bardziej udolnie
zrobionych. Nie jest to tylko zasługa fanpage’y tatuażystów oraz studiów tatuaży
które dostały ode mnie like’a, o nie. To wszystko za sprawą wydarzenia, do którego
dołączyłam: „W 2016 zrobię sobie tatuaż!”. Dlaczego się zapisałam? Po części
dla zwykłych jaj, po części „a czemu nie”, a po części, bo chciałam się
pochwalić nowym tatuażem. Okazało się jednak, że wydarzenie to przyniosło mi
nie tylko bardzo dużo śmiechu, ale i najzwyczajniejszego zażenowania. Z każdym
nowo wstawionym zdjęciem wykonanego tatuażu wiąże się czasami nawet dwucyfrowa
liczba komentarzy pod nim. Miałam to szczęście, że swój wzór wstawiłam zaraz na
początku lawiny zdjęć i mało kto na niego zwrócił uwagę. Później rozpętała się
istna burza.
Wykonanie: Weź to Noś |
Ilość źle wykonanych projektów zdecydowanie przerosła te dobrze wykonane. Każda próba uświadomienia właścicielowi, że nie można oczekiwać dobrej jakości tatuażu za 50 złotych, czy tzw. „flaszkę”, kończyła się na wyzwiskach ze strony owego właściciela. „Zazdrościsz”, „Nie masz, nie znasz się to się nie wypowiadaj”, „Mi się podoba”, „Wy*ierdalaj, tak miało być” i wiele, wiele więcej. Taka sytuacja ma miejsce już od około dwóch tygodni i w końcu stwierdziłam, że w sumie czemu by tego nie wytłumaczyć. Porządnie.
Po pierwsze: Przemyśl dokładnie
swój wzór.
Nie pierwszy i nie
ostatni raz będziemy świadkami mody na tatuaże. Kiedyś były to tribale, później
tzw. tramp stamps, czyli tatuaże tuż
nad tyłeczkiem. Najnowszym modnym wzorem są znaki nieskończoności, najczęściej
z wpisanymi weń słowami czy datami. Pomysł sam w sobie wcale nie jest zły.
Jeśli słowo to imię, np. dziecka, projekt ma jak najbardziej sens. Gorzej jeśli
wpisujemy sobie imię partnera. Po rozstaniu możemy mieć z takim tworkiem
problem. Same napisy też warto przemyśleć. Sama się sparzyłam, ponieważ mam
jeden i już myślę o przykryciu go czymś innym. Wszelkiego rodzaju wzory – róże,
czaszki, diabełki, laseczki – również wymagają przemyślanej decyzji. Należy
pamiętać, że to jest coś na całe życie, ewentualnie na długi czas, jeśli ktoś
zdecyduje się na laserowe usunięcie.
Po drugie: Każde miejsce na ciele może być inaczej podatne na ból.
To jest sprawa
oczywista. Tatuaż na plecach będzie bolał mniej niż ten na pachwinie, czy
żebrach. Najlepiej obrazuje to rysunek pokazany powyżej. Trzeba również
pamiętać, że im więcej szczegółów, cieniowania i kolorów, tym ból może wzrastać
w trakcie tatuowania. Skóra w tym czasie jest traktowana igłami czasami nawet
po dziesięć godzin. Kontury nie będą bolały aż tak, jak, np. cienie, które
muszą być poprawiane po kilka razy, w zależności od tego jak ciemne mają być.
Kolor zazwyczaj jest robiony na końcu i dlatego może nam się wydawać, że
właśnie on boli najbardziej. Istnieją różnego rodzaju maści, czy spraye
znieczulające, o które warto spytać tatuatora jeszcze przed zabiegiem. Mogą nam
one oszczędzić trochę cierpienia.
Po trzecie: Tatuaż nie musi
mieć znaczenia.
Oczywiście
najczęściej decydujemy się na tatuaż, który będzie nam o czymś przypominał, coś
dla nas znaczył, jak np. wyżej już wspomniana data urodzenia, czy symbol. Mogą
to być wersy naszej ulubionej piosenki, logo ukochanego wykonawcy/zespołu,
cytat z ulubionej książki lub ulubiona fikcyjna postać. Tutaj można wymieniać w
nieskończoność. Projekt ma się przede wszystkim podobać nam, nie innym. Nie
znaczy to jednak, że mamy z tym iść do pierwszego, drugiego lepszego tatuatora.
Napisy, szczególnie obcojęzyczne, trzeba również najpierw sprawdzić, upewnić
się, że nie ma w nich błędu. Z tymi pochodzącymi z grupy azjatyckiej,arabskiej,
indyjskiej, czy nawet alfabetu rosyjskiego, trzeba uważać, bo zamiast „miłości”
możemy sobie wytatuować „sajgonkę” i co wtedy?
A może by tak walnąć sobie imię dziewczyny? Jak widać, pomysł może nie być najlepszy. |
Po czwarte: Uzbrój się w cierpliwość podczas szukania odpowiedniego artysty-tatuatora.
Tatuażyści i studia
tatuażu wyskakują ostatnimi czasy jak grzyby po deszczu. Poszukiwania
odpowiedniej osoby, która wykona Twój wymarzony wzór może więc trochę zająć.
Jestem niemal skłonna powiedzieć, że powinno. Należy chociaż trochę zapoznać
się ze stylem każdego z kandydatów, bowiem każdy kolejny z pewnością będzie się
różnił od poprzedniego. A nóż widelec, któryś z tych stylów będzie idealnie
pasował do Twojego pomysłu? Ponadto, przed ustaleniem daty wykonania najlepiej
jest się spotkać z artystą i omówić planowany tatuaż. W moim przypadku taka
strategia zadziałała najlepiej.
Po piąte: Dobry tatuaż
będzie Cię trochę kosztował.
Czy mały, czy duży,
czy kolorowy, czy czarny. Bez względu na to, jaki jest Twój wymarzony wzór,
będzie on trochę kosztował, jeśli chcesz, aby wyglądał jak najlepiej. Jest to
inwestycja w Twoje ciało; większość z nas nie zdecydowałaby się na operację
plastyczną za 500 złotych. Trzeba pamiętać, że w cenie tatuażu jest nie tylko
wykonanie, ale i również użyte do tego urządzenia, igły, barwniki oraz
poświęcony przez tatuatora czas. Do tego dochodzi jeszcze fakt, iż artysta z
tego utrzymuje nie tylko studio (nawet takie urządzone w jednym z pomieszczeń w
jego mieszkaniu), ale i samego siebie. Poza tym, oszczędzanie na dziarce jeszcze
nikomu nie wyszło na dobre, ani prędzej ani później.
Źródełko: TAMB.com |
Po szóste: Upewnij się, że warunki w trakcie tatuowania są sterylne.
Nie rób tatuażu w
miejscu, które nie jest do tego przystosowane. Wszystko wokół powinno być
odkażone i najlepiej owinięte folią: stolik z barwnikami, część siedzenia bądź
materaca, na którym będzie spoczywać tatuowane miejsce (najlepiej jednak jeśli
całe będzie owinięte folią), miejsce spoczynku tatuatora, a nawet kabel
maszynki wraz z samą maszynką. Upewnij się również, że używane igły są
jednorazowe, najlepiej jakby artysta zakładał i zmieniał je przy Tobie. Wtedy
jest niemal stuprocentowa pewność, że nie dojdzie do zakażenia oraz że nic nie
złapiemy.
Po siódme: Pięlegnacja.
O dziarę po
wykonaniu trzeba dbać, jak o każdą ranę. Może to być troszkę uciążliwe, czasem
nawet może być potrzebna pomoc drugiej osoby, jeśli znajduje się on w miejscu,
które będzie trudno dostępne, np. plecy. Przez około trzy dni należy go przemywać
co dwie godziny letnią wodą z mydłem (najlepszy do tej czynności będzie Biały
Jeleń), a potem z powrotem nakładać folię. Wypływające osocze, szczególnie
pierwszego dnia będzie zabarwione kolorami naszego wzoru i to jest normalne –
skóra pozbywa się nadmiaru barwnika. Ostatnimi czasy na rynku pojawił się
plasterek przypominający sztuczną skórę,Dermalize,
który znacznie ułatwia pielęgnację świeżego tatuażu. Oficjalna strona produktu
podaje, że należy go założyć najwcześniej 24 godziny po zrobieniu wzoru i
trzymać najdłużej dobę. Z mojego doświadczenia jednak zdradzę, iż można go
zostawić nawet na trzy dni, a po zdjęciu tatuaż powinno się smarować wedle
uznania – byle tylko nie był suchy – przez około miesiąc. Najlepsze do
smarowania będą: Alantan, Bepanten, Easy Tattoo i tym
podobne produkty. Popularny ostatnio stał się również olej kokosowy, oczywiście
w wersji stałej. Jest on dobrą opcją dla tych, którzy wolą używać naturalnych
produktów.
Wykonywał: Weź to Noś |
Jako posiadaczka
czterech dziar mogę powiedzieć, że to jaki i jak wykonany będzie tatuaż w dużej
mierze zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Jeśli chcemy to zrobić po
kosztach i się nie namęczyć, efekt końcowy nas najpewniej rozczaruje. Przede
wszystkim na nich nie oszczędzam. Wzory mam i planuję takie, które coś dla mnie
znaczą, ale i najzwyczajniej w świecie się podobają. To w końcu moje ciało i to
mi ma się ono podobać, a nie innym. Trzeba jednak pamiętać, że tatuaż
jest jak operacja plastyczna, zostaje z nami na całe życie i nie zawsze będzie
można go poprawić.
Bardzo ładna notka, sama zbieram się z napisaniem czegoś o tatuażach - pewnie wpadnie w przyszłym tygodniu.
OdpowiedzUsuńCzasami zerkam sobie na to wydarzanie, ilość januszowych tatuaży, komentowanych i lajkowanych jak jakieś arcydzieła, powala. Swoich jeszcze nie wrzucałam, chociaż w tym roku już trzy wpadły. Wrzucę więcej pod koniec roku pewnie, hurtem.
29 years old Clinical Specialist Briney Wyre, hailing from Port McNicoll enjoys watching movies like Prom Night in Mississippi and Soapmaking. Took a trip to Zollverein Coal Mine Industrial Complex in Essen and drives a 3500. Zobacz wiecej informacji
OdpowiedzUsuń