14 mar 2017

"A więc to takie uczucie..." - recenzja "Logan: Wolverine" (2017)

tekst zawiera spoilery

17 lat. Tyle trwała przygoda Hugh Jackmana w roli Wolverine’a. Ekipa odpowiedzialna za promocję Logana oraz sam aktor przygotowywali nas do rozstania się z Rosomakiem, jakiego znamy z ekranu. Czy Logan to godne pożegnanie postaci, której poprzednie solowe filmy nie należały do najlepszych?


Ekranizacja rozpoczyna się przedstawieniem codziennego życia Wolverine’a. Pracuje jako szofer, zarabiając na utrzymanie siebie, Calibana oraz Profesora Xaviera. Ten ostatni potrzebuje również leków, które neutralizują jego zdolności - starość dopadła go tak samo jak wszystkich. Na drodze staje im pracownik Alkali Transigen, który szuka uciekinierów z meksykańskiej placówki zajmującej się eksperymentami na dzieciach. Dezerterzy to nikt inny jak Laura/X-23 oraz jedna z pracownic, która zdecydowała się uratować dziewczynkę. Ich spotkanie sprowadza na Wolverine’a i jego towarzyszy śmiertelne niebezpieczeństwo.

Młoda mutantka trafia do miejsca, gdzie pomieszkuje Logan z przyjaciółmi, a w ślad za nią Pierce z obstawą, chcąc zabrać dziewczynkę. Wolverine początkowo postanawia nie przejmować się dzieckiem, ale gdy na jaw wychodzi, że jest “całkiem jak on” - zmienia zdanie. Od tej pory uciekają przed wysłannikami Alkali Transigen, którzy depczą im po piętach. Miejscem, do którego Laura koniecznie chce się dostać jest Eden - przejście niedaleko granicy amerykańsko-kanadyjskiej, po przekroczeniu którego dziewczynka i przyjaciele z ośrodka będą bezpieczni.


CH: Bez bicia przyznaję się już na samym początku, że płakałam w kinie, zresztą chyba jako jedyna.

SA: Nie pozostaje mi nic innego, jak przyłączyć się do Ciebie i przyznać, że sama uroniłam łzy, i to całkiem sporo.

CH: Jak można byłoby nie płakać? Aż się serduszko kraje na samą myśl, że kolejne filmy o mutantach - kto wie, może nawet kiedyś połączą Avengersów z nimi - będą bez tego aktora. I bez Stewarta.

SA: To na pewno koniec pewnej epoki dla fanów X-Men. Prędzej czy później ta chwila musiała nastąpić. Cieszę się, że Jackman i Stewart zrobili to na swoich warunkach; nie mogli chyba pożegnać się w lepszy sposób.

CH: Myślę też, że fabuła była niejako pod to podciągnięta, biorąc pod uwagę postać Xaviera, który ze sławnego i potężnego mutanta przeistoczył się w staruszka z demencją, i któremu zdarza się być częściej zagubionym i agresywnym. No i Logan, który rozmyśla nad władowaniem sobie kulki w łeb.

SA: Nie ma się co dziwić, skoro to, co kiedyś było jego atutem teraz zabija go od środka. Do tego Charles z demencją i Caliban, który tak naprawdę może pomóc tylko przy Profesorze. I fakt, że są ostatnimi mutantami na Ziemi...

CH: A właśnie! Odnośnie Calibana, przy tej scenie, gdzie odsłonili dach, czy co to tam było, aż syknęłam. Brrrr! Ale to było do przewidzenia, że Pierce będzie chciał wykorzystać go do znalezienia Laury, w końcu był tropicielem. Był. Niestety. Jeśli mam być szczera, to fabuła sama w sobie nie jest zbytnio oryginalna; można ją streścić w kilku zdaniach.

SA: Czasami geniusz tkwi w prostocie. W poprzednich filmach kombinowali, dodawali jakieś wątki, które ze sobą jakoś specjalnie nie współgrały (nigdy nie wybaczę im Deadpoola z Origins). Logan to historia prosta.

CH: Prosta, ale nie prostacka!

SA: Dokładnie. Rating też dużo dodał filmowi. Czemu aż tyle czasu im zajęło pokazanie Wolverine’a jakiego chcieli wszyscy - skąpanego we krwi swoich wrogów?


CH: Chyba obie zgadzamy się co do tego, że Jackman i Stewart zdobyli nasze serca raz jeszcze i spisali się nie na jeden medal, a na miliony..?

SA: Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Jackman jako jeden z niewielu wydaje się doskonale rozumieć postać, którą gra.

CH: Jest idealny do tej roli. Nawet na tych pierwszych przesłuchaniach był niezły. Jezu, jak ja się cieszę, że te 17 lat temu, kiedy ja skakałam po drzewach jako dzieciaczek, nie wybrali innego gościa.

SA: Zapewne nie Ty jedna.

CH: W każdym razie ja upadam do stóp i Hugh, i Patricka, bo wiedzieli jak zakończyć przygodę z tym uniwersum. Owszem, mogliby grać dalej, ale widocznie słuchali Perfectu i wiedzieli “kiedy zejść ze sceny niepokonanym”.

SA: A ja dołączam do Ciebie tam na dole.

CH: Przez obydwu z nich płakałam. Jak X-24 wbił pazury w Xaviera to myślałam, że zejdę, on wcześniej taki monolog trzepnął. Potem była ta walka, nie wypadało wyć jak bóbr i się uspokoiłam, ale ta końcówka z Loganem i Laurą… Moje serce się rozpadło. Nazwała go ‘tatusiem’.

SA: Stewart i Jackman przepięknie pokazali, jak bardzo ich postaci były ważne dla siebie nawzajem. Ich wspólny występ tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że są oni fenomenalnymi aktorami.


SA: Dzięki filmowi jeszcze bardziej polubiłam postać Laury. Dafne Keen odwaliła kawał dobrej roboty. Sztuką jest zagrać tak dobrze i nie mieć kwestii przez większą część filmu.

CH: Ja się zastanawiam, czy zdaje sobie sprawę, że przewróciła trochę świata do góry nogami. Będzie miała dużo fanów.

SA: Mam cichą nadzieję, że poczekają aż podrośnie i zdecydują się zrobić z Laury nowego Wolverine’a. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w roli X-23.

CH: Biorąc pod uwagę, że kolejny Wolverin wyszedłby za te 4-5 lat, a zdjęcia nie będą już-teraz-natychmiast nagrywane, to mogliby ją przedstawić jako dojrzewającą młodą kobietę, która ma nadal w jakimś stopniu problemy z przystosowaniem się do społeczeństwa..? Dobry scenariusz załatwiłby sprawę, ale nie będzie kropka w kropkę jak w komiksach.

SA: Niech mi dadzą strój Wolverine’a z komiksów w wydaniu damskim i będę zadowolona. Niczego więcej - oprócz dobrego scenariusza - nie będzie mi do szczęścia potrzebne.

CH: No wiesz, są tacy, którzy chcieliby mieć każdy panel z komiksu przeniesiony co do joty na ekran. Jakby to w ogóle było możliwe... Co to za przyjemność oglądać to, co się już widziało?

SA: Nie oszukujmy się, czasami komiksy są wręcz absurdalne.


CH: Wiesz, co mnie cieszy w tym filmie? Nie jest w trzech czwartych zrobiony na green screenie. Ale przyznaję, sekwencja na pustyni, gdzie Laura wyrżnęła w pień wrogów - fenomenalna sprawa! - musiała być zrobiona przy pomocy kaskaderów.

SA: W scenach walk czy pościgu i innych tego typu ujęć nakładali twarze aktorów na twarze kaskaderów.

CH: Dobry montażysta zdziała cuda! Wiem co mówię!

SA: W to nie wątpię. A co uważasz o montażu filmu właśnie? Jakieś uwagi?

CH: Kimże ja jestem, by krytykować dzieło Holyłudu? A tak na serio, bardzo dobra robota. Część tych ujęć z góry jest sprawką grafików, ale mnie to w ogóle nie dziwi. Nie zauważyłam zgrzytów: coś w jednej scenie jest, w drugiej nie ma. Chociaż fragmenty nagrań z ośrodka były jakieś takie… yyyy. Chcieli osiągnąć wrażenie kręcenia telefonem, a nie wiem, czy na montażu nie wrzucili odpowiedniego efektu na obraz z kamery.

SA: Tak, dla mnie też wyglądały mało wiarygodnie jak na nagrania z telefonu. Te ujęcia z pościgu na pustyni chyba podobały mi się najbardziej.

CH: No weź, z tym przejazdem przed pociągiem to trochę z brawurą poszaleli.

SA: Jakoś rodzinka Loganowa musiała zwiać przecież.

CH: Dobry skrót nie jest zły.


SA: Co Ci się w filmie nie podobało?

CH: Umm… Że się skończył. Dawno tak nie wyłam na napisach.

SA: Och, same. Nie mogłam przestać płakać nawet jak się światła włączyły. Ludzie się na mnie dziwnie patrzyli...

CH: Same here. Jesteśmy zbyt emocjonalne, moja droga. Jezu, aż przypomniała mi się piosenka Myslovitz “Chciałbym umrzeć z miłości”. Ja naprawdę umrę, jak przyjdzie do oglądania kolejnych X-Men bez Hugh i Patricka. Anyway, chyba poza tymi nagraniami z ośrodka i pewnego rodzaju przewidywalności nie było nic takiego, że pomyślałabym “no nie, co oni zrobili z tym filmem!”.

SA: Muszę się z Tobą zgodzić. Chociaż przemowa Laury nad grobem Logana była troszkę… dziwna, ale biorąc pod uwagę, ile czasu spędziła poza ośrodkiem… nie mam zastrzeżeń.

CH: Laura to dziecko, więc ta dziwaczność jest w jakimś stopniu zrozumiała. Ale wiesz co? Wolałam jak się w filmie nie odzywała, było bardziej intrygująco. Ooooo! I jeszcze to! No kurna, ile ona miała lat? I DOSTAŁA DO PEDAŁÓW W SAMOCHODZIE? JAK? W OGÓLE KTO JĄ NAUCZYŁ JAZDY AUTEM? Przecież była w ośrodku, a Gabriela wydawała się być odpowiedzialnym człowiekiem, nie sądzę by dała dziecku prowadzić. PRZECIEŻ TO NIELEGALNE! KRYMINALIŚCI. TARGOWICA! … … … … … … Poniosło mnie, prawda?

SA: Trochę tak. Sama się w kinie zastanawiałam, gdzie ona nauczyła się prowadzić. Ale nie do końca wiemy, czy czasem nie dodali jakiegoś genu dodatkowego zanim trafiła jako jajeczko do surogatki.

CH: Jak dodali, to wypadałoby o tym powiedzieć.

SA: Spytaj pana Mangolda o to.

CH: Już idę dzwonić.

SA: Tylko daj mi wtedy znać, co Ci odpowiedział! Co mi się jeszcze nie podobało to brak ciągłości. Niby wymazali wszystko przed Przeszłością, która nadejdzie, a i tak robili aluzje do tych filmów. Trochę brak tu konsekwencji.


Logan: Wolverine to naprawdę fenomenalny film. Nie jest przekoloryzowany ani idealny, ale sam Logan taki nie był. Historia ociekała brutalnością i krwią, a przy tym strachem i zagubieniem. Odpowiedzcie sobie sami, czy życie nie jest takie? Czy nie gubimy się raz za razem, nie płaczemy, nie chcemy odejść w nieznane? Czy świat nie jest brutalny i krwawy?

Po latach wędrówki z Hugh Jackmanem w roli Wolverine’a, stworzeniu dwóch filmów o samym Rosomaku i sześciu ekranizacjach o mutantach jako grupie, nadszedł czas się pożegnać z tym wcieleniem podczas dwugodzinnego seansu Logan: Wolverine. Przygoda z tym bohaterem była wspaniała, jednak nic tak nie zabolało, jak uświadomienie sobie, że to ostatni Wolverine z Hugh Jackmanem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz