Anglia
XIX-ego wieku. Oprócz rewolucji przemysłowej, dalszych wypraw odkrywczo-grabiących
i Kuby Rozpruwacza, znalazło się też miejsce na jeszcze jedną mroczną i krwawą
opowieść. Udział w niej biorą postaci dobrze znane nawet tym, którzy nie siedzą
ani w historii ani w literaturze – Dr Frankenstein i jego potwór, Dorian Gray
oraz istoty znane z koszmarów. Jednak to nie oni grają pierwsze
skrzypce. W Penny Dreadful główną postacią jest Vanessa Ives,
kobieta z mroczną przeszłością i jeszcze mroczniejszą przyszłością.
Panna
Ives (Eva Green) nosi na sobie piętno Szatana. Jest ona reinkarnacją bogini
Amunet. Egipska mitologia, jak dowiadujemy się w jednym z odcinków, głosi, iż
Amunet w parze z Diabłem przyniesie zagładę ludzkości. Od nastoletnich lat
Vanessa jest skazana na coraz to sprytniejsze kuszenia ze strony upadłego
anioła. Jednak nie tylko on chce dokonać z jej pomocą apokalipsy; do wyścigu
staje również ojciec wszystkich potworów – Dracula.
W
walce z siłami ciemności, zarówno wewnątrz siebie jak i na zewnątrz towarzyszą
jej: Sir Malcolm Murray (Timothy Dalton), ojciec jej najlepszej przyjaciółki z
dzieciństwa; jego współpracownik, Sembene (Danny Sapani) oraz tajemniczy
Amerykanin przedstawiający się jako Ethan Chandler (Josh Hartnett). Cała
czwórka jednoczy się w celu znalezienia i uratowania córki Sir Murraya, Miny
(tak, chodzi o Minę Harker, z powieści Dracula Brama Stokera). To
tylko pierwszy sezon; następne dwa skupiają się wokół Vanessy oraz jej
przeznaczenia.
Wątki
poboczne są również dopracowane i ciekawe. Dr Frankenstein (Harry Treadaway)
dołącza do wyżej wspomnianego kwartetu, sam borykając się ze swoimi problemami
– jego niedoskonały potwór (Rory Kinnear), którego porzucił zaraz po
stworzeniu, wraca, domagając się zadośćuczynienia. Dorian Gray (Reeve Carney)
za to jest znudzonym życiem człowiekiem, który szuka coraz nowszych i
ekscytujących doznań. Ma się wrażenie, że nie zostało mu dużo do odkrycia, ale
nie ma się czemu dziwić, jeśli wszyscy znamy jego historię.
Twórcy
serialu poświęcili postaciom drugo- i trzecioplanowym niemalże tyle samo uwagi,
co głównym. Sembene jest człowiekiem tajemniczym, odważnym i oddanym Sir
Murrayowi. Nie mówi dużo, ale jego kwestie zawsze wnoszą coś do opowiadanej
historii. Brona Croft (Billie Piper) ma rolę, która na początku nie zwraca
naszej uwagi, ale nie musimy długo czekać, żeby zobaczyć, że to wrażenie jest
mylne. Wspomniany już Potwór Frankensteina jest najciekawszą postacią, moim
zdaniem. Cała jego wiedza pochodzi z książek i zbiorów poezji połączonych z
jego doświadczeniami z ludźmi. Jego sposób wysławiania się niczym prawdziwy
poeta, kontrastuje z jego wyglądem oraz łatwością, z jaką przychodzi mu
zabijanie.
Każda
z postaci w tym serialu ma swoje tajemnice, niebezpieczne, bolesne i budzące
grozę. Panna Ives ma ich chyba najwięcej, a jej codzienna walka o samą siebie
wywołuje w widzu zarówno współczucie jak i podziw. Sekrety pana Chandlera skupiają
się wokół jego rodzinny, udziału w wojnach z Indianami i... pełni księżyca. Sir
Murray za to ma na sumieniu swoich bliskich, z którąymi rzadko przebywał z powodu
własnych wypraw. Sam Sembene też nie należy do ludzi, którzy żyją bez poczucia
winy z powodu czynów dokonanych w przeszłości. Wydaje się, że wszyscy szukają
przez cały czas odkupienia za swoje przewinienia.
Tytuł
serialu odnosi się do bardzo popularnych w tamtych czasach, krótkich
ilustrowanych historyjek, którymi raczyła się mniej bogata część społeczeństwa.
Opowiastki te skupiały się na grozie i horrorach – głównie opowiadały o
wampirach, wilkołakach, czy innych tego typu potworach. Sam serial w pewnym
sensie jest właśnie takim tworem, ale na pewno bardziej ambitnym. Czy
ciekawszym? Dla nas, widzów, zapewne tak. Jedno jest pewne, scenarzyści
odrobili pracę domową i przyłożyli się do historii.
Pomimo
tego, jest kilka aspektów, do których można się przyczepić. Najbardziej
denerwujący jest sposób, w jaki serial się zakończył. W trakcie prac nad
trzecim sezonem, stacja emitująca go zdecydowała się nie przedłużać serii o
kolejny sezon. Doprowadziło to do tego, że poszczególne wątki zostały zamknięte
zbyt szybko i... za łatwo. Postacie wprowadzone wraz z rozpoczęciem epizodów nie miały
szansy na rozwinięcie swoich własnych historii, jak np. w przypadku Dr
Jeckylla, którego drugiej strony nie dane nam było zobaczyć.
Widać
jednak, że przy głównej akcji, przeznaczeniu Vanessy, twórcy chcieli to zrobić
w jak najlepszy sposób. Czy im się udało? Według mnie, jak najbardziej. Problem
polega na tym, że nie wszystkim może się ono spodobać. Takim końcem uniknęli
jednak pętli, w którą wpadł inny serial, Supernatural. Dostaliśmy
odpowiedź na pytanie, czy los jednej osoby jest ważniejszy niż los reszty
świata. I wydaje mi się, że odpowiedź ta nikogo nie zdziwiła.
Pomimo
zakończenia w takich a nie innych okolicznościach, Penny Dreadful
jest serialem, który z czystym sumieniem mogę i będę polecać. Aktorzy
sprawdzili się w swoich rolach znakomicie i dzięki ich grze połączonej z taką
historią, po każdym odcinku chciałam więcej. Ktoś powiedziałby, że podobnych
seriali jest sporo i ja się z tym zgodzę, jednak ta konkretna seria wybija się
bardzo dobrze dopracowaną historią i jakością, zarówno scenariusza jak i
wykonania. Wydawać by się mogło, że trzy sezony pozostawią pewien niedosyt,
aczkolwiek po krótkim czasie zmienia się w pewnego rodzaju satysfakcję.