Osiem numerów. Tyle właśnie liczy
sobie seria o Bobbi Morse tworzona
przez Chelsea Cain i Kasię Niemczyk. Osiem i nie będzie nam
dane przeczytać już więcej, ponieważ Marvel
zdecydował się zakończyć przygody agentki Morse. Przynajmniej na razie. Czy
jestem wkurzona? Tak, i to bardzo, bo jest to jeden z moich ulubionych komiksów
w serii All-New, All Different. Czym podyktowana została taka decyzja?
Nie wiem, ale za to jestem pewna, że teraz Marvelowi nie odpuszczę. Na razie jednak mam dla Was recenzję siedmiu
komiksów, które utwierdziły mnie w przekonaniu, iż pan Alonso popełnił błąd, anulując taką historię.
Okładka #2 + #3: Joelle Jones + Rachelle Rosenberg |
Na przestrzeni siedmiu numerów
wraz z Bobbi przeżywamy kilka ciekawych przygód. Zeszyty #2, #3 i #4, jak
zapowiadano, przedstawiają nam misje, z których nasza bohaterka zostaje
wyciągana na badania, których byliśmy świadkami w zeszycie pierwszym.
Pamiętacie agentkę Morse ubraną w czarny lateks? Bobbi ratowała Lance’a Huntera z siedziby Hellfire
Club w Londynie (zeszyt #2). Innym razem pomagała ona przy nastoletniej
dziewczynce, która chcąc uchronić przyjaciół przed swoimi nowo nabytymi mocami,
zamknęła ich w kolorowej bańce.
Zagadka kombinezonu nurka została
rozwiązana w zeszycie czwartym. Bobbi ratowała swojego byłego męża, Hawkeye’a, z podmorskiej tajnej bazy TIM (przekształconego AIM). To wtedy właśnie została ona
wezwana na kolejną serię badań, która poszła nieco inaczej niż poprzednie. Od
tego właśnie zaczyna zeszyt #5 – Bobbi mierzy się z falą zombie, ratując przy
tym cały zespół badawczy. Przy okazji dowiaduje się od jednej z naukowców, że zombie
zostały zainfekowane tym samym wirusem co ona, a agentka Morse sama jest Pacjentem Zero. starciu pomagają jej Howard the Duck oraz Miles
Morales aka Spider-Man.
Okładka #4: Joelle Jones + Rachelle Rosenberg Okładka #5: Jeffrey Jones |
Trzy ostanie numery stanowią
tie-iny do Civil War II. Clint
został oskarżony o morderstwo Hulka.
Wkrótce po tym, Bobbi otrzymuje bilet na rejs,
wypisany na jej stare nazwisko, Barton.
Wysłany on został przez kogoś, kto twierdzi, iż posiada informacje
uniewinniające jej byłego męża. Mockingbird idzie za ciosem i udaje się w podróż,
która jest jednocześnie Rejsem Nerdów.
Taka ilość cosplayerów może utrudnić Bobbi rekonesans i otrzymanie pożądanych
danych, a pojawienie się Huntera zarówno utrudnia, jak i ułatwia sytuację. Na
pokładzie bowiem dochodzi do morderstwa…
Za scenariusze wszystkich numerów
odpowiada przegenialna Chelsea Cain. Im dalej zagłębiałam się w komiksy
o Bobbi, tym bardzie byłam pewna, że ja i Chelsea miałybyśmy całkiem sporo
wspólnych tematów do rozmów. Nie boi się ona nawiązywać do sytuacji nie
politycznej, a kulturowej. Nie będzie nowością, kiedy zdradzę, że wykorzystała
ona postać Bobbi, aby przekazać nam troszeńkę feminizmu przy użyciu mniej lub
bardziej subtelnych metafor.
Okładka #6 + #7: Joelle Jones + Rachelle Rosenberg |
Za panele w sześciu numerach
odpowiada znana już wszystkim Kasia Niemczyk. Nadal zachwycam się jej
kreską. Sposób w jaki przedstawia postaci, jest bardziej realistyczny, niż
niejednego innego artysty. Wiadomo, że nawet lateks nie jest tak opinający, jak
niektórym się wydaje (już wcześniej wspominałam stroje, które wyglądają
bardziej jak body paint, niż cokolwiek innego). Doszłam jednak do wniosku, że
jej rysunkom brakuje trochę dynamiki. Nawet z kolorami wykonanymi przez Rachelle Rosenberg rysunki są jednak
bardziej płaskie, wyobrażenie sobie przedstawionych postaci w ruchu nie
przychodzi tak łatwo.
W zeszycie piątym panelami zajął
się Ibrahim Mustafa i u niego już
ten ruch u postaci był bardziej wyczuwalny. Kreska za to nie pasowała do
Mockingbird tak, jak kreska Niemczyk, ale to już moje zdanie. Idealnie za to
pasowała do zombie. Trzeba również wspomnieć o przepięknych okładkach
wszystkich numerów, które wyszły spod ołówków i kredek Joelle Jones, i wcześniej już wspomnianej Rosenberg. Zdecydowanie
zachęcały one do zakupu komiksu, nie ma się co oszukiwać.
Kreska: Katarzyna Niemczyk Kolory: Rachelle Rosenberg |
Chelsea Cain stworzyła postać
kobiety niezależnej, która nie boi się samotności, nie uzależnia się od swoich
partnerów i potrafi zadbać o siebie lepiej, niż zrobiliby to oni. I za to
właśnie pokochałam i Chelsea, i najnowszą serię o Mockingbird. Będzie mi
brakowało nawiązań do współczesnej popkultury, małych internetowych hitów
(musical Hamilton), czy właśnie tych niewielkich feministycznych
hasełek, które nie zawsze były aż takie subtelne. Właśnie tym wszystkim ujęła
mnie Mockingbird
i za anulowanie serii znielubiłam Marvela.
Okładka #8: Joelle Jones + Rachelle Rosenberg |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz