Przygoda Petera Parkera z New U jeszcze się nie skończyła. Dwa
kolejne numery The Clone Conspiracy dają nam za to lepszy wgląd w całą
sytuację, zmieniając lekko jej tory. O co chodzi z tymi klonami (jeśli to są
klony…)? Czemu Jackal przywraca je
do życia? Czy chodzi tylko o pokonanie Spider-Mana?
Jaką rolę mają w tym wszystkim Spider-Gwen
i Scarlet Spider (Kaine)? Już śpieszę z odpowiedziami.
Wykonanie: Jim Cheung & John Dell & Justin Ponsor |
Po pierwszym numerze nie
spodziewałam się niespodzianek, jakie otrzymujemy w kolejnych dwóch zeszytach.
Powrót do historii zaczynamy wraz ze Scarlet Spiderem i jego wspomnieniami. Na
początku możemy nie wiedzieć o co chodzi, ale numer później dowiadujemy się,
czemu autor komiksu zdecydował się na taki zabieg. W tym samy czasie Parker
nadal przebywa w siedzibie New U,
jednak nie walczy już ze swoimi wrogami. Okazuje się, że Jackal wcale nie
pomógł im zmartwychwstać, aby pozbyć się Pajęczaka, a wręcz przeciwnie: on chce
mu pomóc!
Co tam robi Spider-Gwen? Nie
będzie sporym spoilerem, jeśli powiem, że podszywa się pod przywróconą do życia
Gwen Stacy, aby wspomóc Parkera.
Współpracuje ona z Kainem, który odegra sporą rolę w całej historii. Jednym z
powodów jego obecności jest fakt, iż widział on efekty działań New U pod wodzą Jackala w innych wymiarach.
W każdej z tych rzeczywistości przyłączało się do tego Parker Industries; chcąc
uniknąć powtórki jednego ze swoich najgorszych wspomnień, Kaine postanawia
ostrzec współ-pajęczaka.
Wykonanie: Jim Cheung & John Dell & Justin Ponsor |
Muszę uderzyć się w pierś i
przyznać, że nastawiałam się na mało interesujący i zdecydowanie niewciągający
rozwój wydarzeń. Okazuje się jednak, że Dan
Slott przyszykował dla nas kilka niespodzianek i jestem mu za to wdzięczna,
ponieważ nie dostajemy marnego komiksu, do którego ma nas przyciągnąć tylko
postać Parkera. Wprowadzenie jednego (a może dwóch? Cii…) z klonów Petera,
Kaine’a, do całej historii zadziałało na
korzyść. Szczególnie, iż jest on naocznym świadkiem a nawet uczestnikiem
wydarzeń, które dopiero czekają na naszych bohaterów. Dziękujmy twórcom za
równoległe światy – nie zawsze są one tworzone tylko po to, żeby były.
Sam Jackal staje się postacią
coraz bardziej interesującą – nawet po ujawnieniu, kim on jest (spokojnie, tego
nie zdradzę). Jego pobudki nie są aż tak złowieszcze, jak Spidey i czytelnicy
zakładali na początku. Twierdzi on, że chce jedynie pomóc naszemu bohaterowi. W
czym? - zapytacie. Polecam przeczytać komiks, ale zdradzę Wam, że chodzi o
„opłukanie” rąk Parkera z krwi ludzi i wrogów, do których śmierci się
przyczynił. Pytanie, które kołatało mi się w głowie przez całe dwa numery to:
skąd u niego taka motywacja?
Wykonanie: Jim Cheung & John Dell & Justin Ponsor |
Zmienił się nawet mój stosunek do
rysunków, za które dalej odpowiada trio Jim
Cheung (szkice), John Dell
(tuszowanie) i Justin Ponsor
(kolory). Postacie chwilami nadal wydają się być polakierowane, ale nie ma już
to miejsca tak często jak w pierwszym numerze komiksu. Może to kwestia tego, że
historia okazała się jednak ciekawsza, kto wie. Trzeba jednak przyznać, że
kostiumy pajęczaków, w wykonaniu tej trójki, wyglądają bardzo dobrze.
Przy recenzji pierwszego numeru
nie wspomniałam o okładce, co było ogromnym błędem. Gabrielle Dell’Otto zajmuje się okładkami do tej serii i jestem
nimi wprost zachwycona. Oprócz tego, że wpasowują się idealnie w zawartość
każdego numeru, to ich wykonanie jest bezbłędne. Wrażenie ruchu uzyskane
poprzez rozmycie niektórych partii, działa genialnie na moją wyobraźnię –
jestem w stanie niemal uwierzyć, że postaci na okładkach ruszają się prawie
tak, jak zdjęcia wywoływane w specjalnym eliksirze w świecie Harry’ego
Pottera.
Wykonanie: Jim Cheung & John Dell & Justin Ponsor |
Pozostaje mi przyznać, że źle
oceniłam całą historię. Te dwa numery pokazują, że scenariusz całej serii może
nas nieźle zaskoczyć, co ostatnimi czasy zdarza się nieczęsto w wydawnictwie Domu Pomysłów. Oprócz tego, kolejny
event ze Spider-Manem i klonami w rolach głównych okazuje się być o wiele
lepszy od poprzedniego. Pozostaje mi czekać na następne dwa numery z nadzieją,
że będzie jeszcze lepiej. A tak właśnie się zapowiada.
Okładki #2 + #3: Gabrielle Dell’Otto |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz