12 cze 2017

Bobby. Dla właściwego faceta może nawet Bobert - "Iceman" #1 (2017)

Marvel zamieszał całkiem mocno w 2015 roku, kiedy to ujawnił, że Iceman jest homoseksualistą. Każdy choć trochę zainteresowany komiksami od kilku lat na pewno o sprawie słyszał. Jak to tak, postać ustabilizowana jako heteryk od ponad 40 lat nagle okazuje się być gejem? NIEDOPUSZCZALNE. Pomimo dosyć dziwnego wytłumaczenia w wykonaniu postaci i oburzenia fanów, wydawnictwo zostało przy takim obrocie spraw. Bobby Drake otrzymał kilka dni temu solową serię, Iceman, i to wcale nie jest strzał w kolano. Wręcz przeciwnie.

Wykonanie: Alessandro Vitti & Rachelle Rosenberg

Bobby jest w całkiem dobrych stosunkach z młodszym sobą. Razem trenują i spędzają czas. Młody Bobby ma chłopaka, dokucza Starszemu i wzbudza w nim lekką zazdrość. Oto Drake z 616 ma żywy dowód na to, jak inaczej jego życie mogłoby wyglądać, gdyby nie wybierał pomiędzy byciem mutantem a samym sobą. Postanawia więc coś z tym zrobić, zaakceptować tą część siebie, którą wypychał ze świadomości przez długie lata dopóki nie pojawił się Młody On z przeszłości. Co robi Starszy Bobby? Zakłada konto na portalu randkowym dla gejów.

Sina Grace zdecydował się na narrację pierwszoosobową w dość ciekawej formie; są to urywki z opisu Bobby’ego na wyżej wspomnianym portalu. Ma na to 500 słów i ewidentnie napotyka problemy w wystukaniu kilku zdań opowiadających o samym sobie. Można wyczuć, że nadal ma problemy z przyznaniem się przed światem, że oprócz bycia mutantem jest również homoseksualistą.

Wykonanie: Alessandro Vitti & Rachelle Rosenberg

W tym wszystkim nie pomagają mu jego rodzice, którzy wolą jak go nie ma. W tym samym czasie mają do niego pretensje, że się nie odzywa i nie odwiedza ich częściej. Trudno jest jednak pogodzić bycie X-Menem (i chłopakiem, którzy pcha się do prawie każdej walki) i synem. Grace w ciekawy sposób zaczął nową historię Bobby’ego Drake’a, i skłamię, jeśli napiszę, że mnie nie zachęcił do kontynuowania.

Za oprawę graficzną odpowiadają Alessandro Vitti (kreska) i moja ukochana już Rachelle Rosenberg, która odpowiada za kolory. Muszę jednak przyznać, że w tym zeszycie barwy oraz sposób cieniowania i rozświetlania twarzy nie wyglądają zbyt dobrze. Miałam wrażenie, że ktoś tu przesadził z rozświetlaczem. Sprawdziło się to jednak przy lodowej postaci obu Bobbych. Przy ludzkich formach – nie za bardzo. Z kolei kreska Vitti ma w sobie dużo dynamiki. Na niektórych kadrach jednak twarze są kompletnie bez wyrazu. Te wszystkie niedoskonałości nadrabia przepiękna okładka od Kevina Wady.

Wykonanie: Alessandro Vitti & Rachelle Rosenberg

Przyznaję, czekam na drugi numer – jak i kolejne – Icemana z niemałą niecierpliwością. Scenarzysta stanął przed trudnym zadaniem, bo postać z taką historią, która zostaje wyoutowana po tylu latach… Może być ciężko. Pierwszy numer zapowiada serię na zadowalającym poziomie, więc nadzieja na dobry dalszy ciąg istnieje. Pozostaje tylko czekać. Jeśli jeszcze nie sięgnęliście po nowego Icemana, to zapewniam, że nie zmarnujecie czasu lekturą.


Wykonanie: Kevin Wada