13 lis 2016

Żelazne serce piętnastolatki w "Invincible Iron Man" #1 (2016)

Kilka tygodni temu światem komiksów wstrząsnęła wiadomość o nastolatce przejmującej od Tony’ego Starka zbroję Iron Mana. Riri Williams, bo tak właśnie nazywa się nasza bohaterka, w wieku piętnastu lat otrzymała darmowe stypendium i zaczęła studia na MIT (Massachusetts Institute of TechnologyInstytut Technologii w Massachusetts). To wtedy nadarzyła się okazja, aby stworzyć swoją własną zbroję, bo w sumie to… czemu nie?

Rysunki: Stefano Castelli, Kolory: Marte Gracia

Riri pierwszy raz widzimy w siódmym numerze poprzedniej edycji Invincible Iron Man. Poznajemy ją, kiedy zbroja jej autorstwa jest już ukończona. Projekt jednak przysporzył jej problemów, ponieważ wszystko działo się w jej pokoju akademickim, co w końcu przyciągnęło uwagę urzędników i strażników. Jedynym wyjściem dla młodej dziewczyny była ucieczka w pancerzu. Po kilku super-bohaterskich przygodach przyciąga ona uwagę samego Starka, jednak wkrótce on sam znika, a Riri zostaje sama.

Pierwszy numer nowej edycji Invincible Iron Man – poświęconej właśnie młodej Riri – zaczyna się retrospekcją, których jest kilka w tym zeszycie. Rodzice wtedy pięcioletniej dziewczynki spotykają się najprawdopodobniej z psychologiem z powodu problemów wychowawczych. Dowiadują się, iż te problemy wynikają z nudy, którą odczuwa ich nadzwyczaj inteligentna córka. Przy okazji dostają też radę, którą moim zdaniem powinni dostawać wszyscy rodzice super-geniuszy:

Rysunki: Stefano Castelli, Kolory: Marte Gracia

Drugi wątek zeszytu to pierwsza większa misja super-heroiny. Ściera się ona z Animax, mutantką, która potrafi stworzyć wszelkiego rodzaju stwory przy użyciu własnego DNA. Najczęściej są to potwory Riri napotyka w trakcie walki problem – brak swojej własnej AI w zbroi. Trochę to trwa, zanim dochodzi do sposobu, w jaki pokonać swoją przeciwniczkę. Już po wszystkim Riri ma pretensje do samej siebie. Mogą one nam się wydać dosyć znajome, szczególnie jeśli znamy więcej super-geniuszy, którzy poszli drogą super-bohaterską.

Postać Riri została zainspirowana aktorką Skai Jackson, znaną głównie z telewizyjnych produkcji Disneya. Nie wiem za wiele o samej aktorce, ale Riri wydaje się być całkiem ciekawą postacią, nawet jeśli nie śledzi się jej przygód od początku. W jednej z retrospekcji widzimy ją, w wieku dziesięciu lat, budującą nadajnik mający służyć wzywaniu pomocy przez super-herosów, kiedy są oni w kłopotach. Kto z nas zbudowały coś takiego w jej wieku? Chyba tylko Stark.

Rysunki: Stefano Castelli, Kolory: Marte Gracia

Za scenariusz serii, tak samo jak i poprzedniej, odpowiada Brian Michael Bendis. Trudno mi jest powiedzieć cokolwiek, tak na samym początku, ale… wydaje mi się, że podszedł do Riri jak do dziewczyny starszej niż 15-16 lat. Może moje odczucia się zmienią po następnych numerach, tego jeszcze nie wiem, ale na razie panna Williams wydaje się być wyjątkowo dojrzała na swój wiek. Przynajmniej w tym zeszycie.

O rysunki zadbał Stefano Caselli, a kolory wziął pod opiekę Marte Gracia. Postaci są żywe, łatwiej jest mi sobie wyobrazić, jak się ruszają przechodząc z jednego panelu na drugi. Sama Riri wygląda naprawdę jak nastolatka; na każdym z rysunków jest w jej wyglądzie jeszcze coś dziecięcego, czego brakuje mi właśnie w scenariuszu. Okładkę ponownie stworzył duet: Gracia z Caselli, i muszę przyznać, że efekt jest, przynajmniej dla mnie, zachwycający. Mam nadzieję, że wkrótce ujrzymy Riri właśnie w takiej zbroi.

Rysunki: Stefano Castelli, Kolory: Marte Gracia

Kończąc, trudno mi jest wyrazić zdanie na temat nowej edycji Invincible Iron Man. Jestem zachwycona, że Marvel zdecydował się na taki krok. Riri jest takim Tonym Starkiem w spódnicy, tylko kolor skóry ma ciemniejszy. Seria na pewno przypadnie do gustu młodszym fankom tworów z Domu Pomysłów. Sama będę serię kontynuować po prostu, żeby zobaczyć, jak dalej potoczą się losy nastoletniej super-heroiny, czy da sobie radę, czy jest tak samo zdeterminowana co jej starszy kolega ze zbroją, i czy wyrośnie z niej bohaterka na miarę Iron Mana. Mam szczerą nadzieję, że Marvel nie pokpi sprawy.


Rysunki: Stefano Castelli, Kolory: Marte Gracia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz