18 paź 2016

"Wszystko jest wypisane w Twoim artykule na Wikipedii!" - recenzja "The Unbelievable Gwenpool" #2-7 (2016)

Gwenpool nie trzeba nikomu przedstawiać. Pomimo tego, że jest jedną z najmłodszych postaci w Komiksowym Uniwersum Marvela, należy już do grona najbardziej rozpoznawanych. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że jest w komiksie, ale w inny sposób niż Deadpool, została bowiem przeniesiona z naszego świata do świata komiksów. Jak? Tego jeszcze nie zdecydowała się zdradzić, ale w zamian daje nam całkiem ciekawy komiks, pełen znanego już humoru i lekkomyślności.

Wykonanie: Gurihiru

W przeciągu sześciu numerów możemy prześledzić, jak Gwen radzi sobie w komiksowym świecie. Początki nie należą do udanych, a dalej sytuacja wcale się nie poprawia. Młoda panna Poole zostaje zmuszona do pracy, pod rządem M.O.D.O.K.a, trafia do małej grupy najemników. W drugim numerze serii pojawia się pierwsza super bohaterka – Thor. Sprawy się trochę komplikują i jeden z członków jej drużyny domyśla się, iż dziewczyna tak naprawdę nie posiada żadnych super mocy. Skutek jest jednak inny niż spodziewany – decyduje się on podszkolić swoją koleżankę zarówno w walce wręcz, jak i w strzelaniu.

W międzyczasie Doctor Strange pomaga Gwen „przenieść” się z jej świata do świata komiksu. Nie ma ona innego wyjścia, kiedy to M.O.D.O.K. domaga się chociaż numeru konta, aby mógł jej wypłacać pieniądze (co jak co, należy on do tych „sprawiedliwych” pracodawców). Niestety po implementacji całego życia Gwen w świecie komiksów, jej pracodawca dowiaduje się, iż jest ona całkiem normalna i decyduje się ją zniszczyć. Jak to jednak bywa w komiksach, Gwenpool udaje się go pokonać, oczywiście z małą pomocą swojego starego-nowego przyjaciela. A to dopiero trzy numery.

Wykonanie: Gurihiru

Następne trzy przynoszą nam spotkanie z Milesem Moralesem, czyli Spider-Manem. Ich mimowolnej współpracy nie można zaliczyć do najlepszych – Gwen ląduje na komisariacie. Jakby tego było mało, nasza główna bohaterka zostaje liderką grupy, której przewodził M.O.D.O.K… i stara się utrzymać ich zleceniodawcę, jednocześnie uciekając przed policją i obcymi – Teuthidans.

Wbrew pozorom, w kolejnych sześciu numerach serii nie wprowadzono wielu nowych postaci. Wiadomo, Gwen jest w centrum całej akcji, co dodaje wszystkiemu jeszcze więcej humoru. Jej ciągłe komentarze, które zrozumie tylko czytelnik, są jednym z lepszych aspektów komiksu. Należałoby za to wspomnieć o grupie najemników, do której trafia Poole, kiedy zostaje zwerbowana przez M.O.D.O.K.a.

Wykonanie: Gurihiru

Jednym z nich jest znany już fanom komiksów o Kapitanie Ameryce, Batroc The Leaper. To on odpowiada za jej szkolenia, przy okazji dowiadując się, że w jej świecie jest tylko złym bohaterem, który powraca po więcej porażek. O dziwo, zbytnio mu to nie przeszkadza, a jego odpowiedź na te rewelacje uświadamia nam, że Kapitan też nie ma najlepszego życia. Później mamy The Terrible Eye, młodą dziewczynę, która jest dziwna nawet w standardach Gwenpool, a do tego jest w posiadaniu magicznej maski. Ostatni członek zespołu to Mega Tony, który jest super naukowcem; potrafi przekształcić w przydatny związek chemiczny nawet magię.

Za scenariusze wszystkich numerów odpowiada znany już z pierwszego zeszytu Christopher Hastings. Trzeba przyznać, że bardzo ciekawie ciągnie całą akcję: pakując Gwen w kłopoty, których nie pomogą rozwiązać nawet tak dobrze jej znane prawa komiksu. Hastings dba o to, żebyśmy się z jego postacią nie nudzili – wprowadza trochę chaosu, dba o małe cameos innych, bardziej znanych super bohaterów oraz sprowadza postać, której chyba nikt nie spodziewał się zobaczyć ponownie po pierwszym zeszycie.

Wykonanie: Gurihiru

Strona wizualna na dwa numery zaliczyła zmianę. W zeszytach piątym i szóstym rysunkami zajęła się Irene Strychalski, a kolorami Rachelle Rosenberg. Do kolorów nie ma się co przyczepiać. Rosenberg zajmuje się tym również przy Mockingbird i jak na razie nie jestem zawiedziona, bo idealnie wpasowują się one w klimat komiksu. Szczególnie dobrze wybrana paleta kolorów sprawuje się u Gwenpool, utrzymując lekką atmosferę serii. Kreska Strychalskiej natomiast jest całkiem inna od kreski Gurihiru, co nie znaczy, że jest gorsza. Uwielbiam oglądać, jak każdy artysta widzi dane postaci i jak często te wyobrażenia się różnią.

Za resztę numerów odpowiada mój ulubiony team, Gurihiru. W ich wydaniu ten komiks wygląda jednak najlepiej. Kreska jest płynna, lekko zainspirowana kreskówkami. Do tego te żywe kolory w ciągu dnia, odpowiednio przyciemnione wieczorami i nocą. Mogłabym się rozpisać jeszcze bardziej, ale to i tak nie odda tego, jak świetną robotę odwalają.

Rysunki: Irene Strychalski, Kolory: Rachelle Rosenberg

Sześć numerów The Unbelievable Gwenpool nie pozwala nam się nudzić nawet przez chwilę. Gwen wpada z jednych kłopotów w drugie, i nie ma się co dziwić, skoro dziewczyna jest w całkiem nowym świecie. Wydawało jej się, że go zna na wskroś, jednak im dłużej w nim przebywa, tym mniej go rozumie. I przez to właśnie, przez ten rozwój postaci, dalej będę czekać na kolejne numery, a kiedy ta seria już się skończy, na kolejne serie. Bo Gwenpool już nie ma innego domu, pozostało jej tylko Uniwersum Marvela.

#2, #3, #4, #6: Stacey Lee
#5: Janet Lee
#7: Helen Chen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz