21 paź 2016

"Dawnośmy się nie widzieli, Pajączku." - co nieco na temat "Dead no More: The Clone Conspiracy" #1 (2016)

Dead no More można spokojnie zaliczyć do jednego z najbardziej intrygujących i tajemniczych eventów tego roku. Zapowiadany od stycznia, nawet kilka miesięcy później po opublikowaniu grafiki promującej, nadal trzymał fanów w oczekiwaniu: o czym dokładnie będzie całe wydarzenie ze Spider-Manem w centrum? Co oznaczają powroty tych wszystkich postaci, a w szczególności Wujka Bena i Gwen Stacy? Po premierze pierwszego numeru Dead no More: The Clone Conspiracy otrzymaliśmy odpowiedź na jedno z tych pytań.

Szkice: Jim Cheung, Tuszowanie: John Dell
Kolory: Justin Ponsor

Zeszyt z numerem jeden zaczyna się pogrzebem męża Cioci May, Jaya Jamesona Seniora, który był jednocześnie – jak można się domyślić – ojcem JJ Jamesona, redaktora naczelnego Daily Bugle. Przyczyną śmierci była choroba, jednak JJJ obwinia Petera, ponieważ nie pozwolił on Jamesonowi Seniorowi na skorzystanie ze sposobu leczenia proponowanego przez New U. Parker miał co do leczenia spore wątpliwości – jeden z pracowników Parker Industries, Jerry Salteres, skorzystał z tej kuracji po groźnym wypadku w miejscu pracy, a kiedy po wszystkim Peter przyszedł go odwiedzić, zadziałał jego Pajęczy Zmysł (ang. Spider-Sense). Nie trzeba być fanem, żeby wiedzieć, iż na pewno wzbudziło to w Pajęczaku spory niepokój.

Już w The Clone Conspiracy Peter odwiedza tego pracownika, ale jego żona zdradza, że New U zabrali go zaraz po tym, jak ten zapomniał zażyć swoich leków. Jako Spider-Man, Parker wyrusza do siedziby organizacji, żeby przekonać się samemu, co tam się tak naprawdę dzieje. Kto stoi za New U, czemu dokładnie ono służy i czego jest przykrywką? Bez większych spoilerów: za wszystko odpowiada Jackal, ale jego plan nadal pozostaje tajemnicą.

Szkice: Jim Cheung, Tuszowanie: John Dell
Kolory: Justin Ponsor

Dziesięć ostatnich stron zeszytu przeznaczone zostało na The Night I Died, short skupiony wokół postaci Gwen Stacy. W pierwszej części możemy się dowiedzieć, co czuła i myślała Gwen tuż przed swoją śmiercią (co bardzo prawdopodobnie będzie miało swoje odbicie w kolejnych numerach The Clone Conspiracy). W drugiej z kolei towarzyszymy Gwen w pierwszych chwilach jej „powrotu do życia” oraz jej spotkaniu z Jackalem. Możemy się tylko domyślać, jak ta sytuacja się rozwinie.

Jak na ponad 20-stronicowy zeszyt, postaci jest w tym numerze całkiem sporo, jednak zdecydowana większość pojawia się tylko przez kilka paneli. Mamy tu rodzinę Jamesonów, Ciocię May, rodzinę Salteres oraz kilkoro starych-nowych wrogów. Pojawia się Rhino, damska wersja Electro i… Doctor Octopus, a to dopiero początek powrotów.

Szkice: Jim Cheung, Tuszowanie: John Dell
Kolory: Justin Ponsor

Za scenariusz całego numeru odpowiada Dan Slott, na którego koncie jest całkiem sporo tytułów o Spider-Manie. Muszę przyznać, że rozpoczęcie całego eventu nie jest złe, ale też nie do końca zachęca mnie do kontynuacji. Pewnie, chcę się dowiedzieć, jaki plan przyszykował Jackal tym razem: czemu przywrócił do życia Gwen i resztę bliskich Petera? Można by ten pierwszy numer rozegrać jednak troszkę inaczej, zachowując tajemnicę jeszcze przez te kilka chwil i zwiększyć ciekawość czytelników.

Strona wizualna w tej serii została rozłożona na aż trzy osoby – Jima Cheunga, Johna Della i Justina Ponsora. Za szkice odpowiada Cheung, tuszował je Dell a Ponsor zajął się kolorami. Z kreską mam pewien problem ponieważ idealnie wpasowała się ona w tło, ale kiedy przyszło do postaci, najbardziej przeszkadzał mi sposób cieniowania. To samo przy kolorach; sposób w jaki zostały one użyte przy cieniowaniu sprawił, że bohaterowie wyglądali miejscami jak polakierowani. Z kolei w The Night I Died widzimy powrót do stylu królującego trzydzieści lat temu. Przynajmniej jeśli chodzi o kreskę, bo kolory już bardziej pasują do dzisiejszych.

Szkice: Jim Cheung, Tuszowanie: John Dell
Kolory: Justin Ponsor

Najnowszy event skupiony wokół Spider-Mana jest na pewno ciekawy, ale czy tajemniczy? Sporo dowiadujemy się już w pierwszym numerze, nie wiadomo jednak, czy to tylko ułamek informacji, czy może twórcy zdecydowali się odkryć przed nami karty już teraz. Jedynym co mnie ciekawi to kierunek, w którym cała historia pójdzie, więc może zdecyduję się śledzić tę serię, nawet z widmem rozczarowania.


Autor okładki: Gabriele Dell'Otto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz