10 gru 2016

Ach, ci angielscy chłopcy. Nothing But Thieves, 27.11.2016

Koncerty w małych klubach mają swój urok. Czujesz się w nich inaczej niż na widowisku w wielkiej hali, stadionie czy otwartej przestrzeni. Magia polega na tym, że odmiennie odczuwa się muzykę oraz w inny sposób odbiera się jej wykonawców – wiadomo, intymna atmosfera robi swoje. Jeszcze lepsze jest jednak chodzenie na koncerty zespołu, którego masz okazję słuchać za każdym razem w coraz to większym klubie i z powiększającą się publiką.

Źródło: Instagram Nothing But Thieves

Nothing But Thieves jest dla mnie właśnie takim zespołem. Ich pierwszy występ w Polsce w styczniu 2015 roku, jako support Gerarda Waya (wokalisty nieistniejącego już My Chemical Romance) rozpoczął moją przygodę z tymi pięcioma chłopcami z Wielkiej Brytanii. Chłopcami, bo trójka z nich jest albo w moim wieku, albo młodsza, a pozostała dwójka zachowuje się jakby byli jeszcze młodsi. Później powrócili w marcu (na tym koncercie mnie nie było, niestety), w czerwcu i listopadzie (na tych już byłam). W tym roku również odwiedzili nasz kraj więcej niż raz – w ramach Opener Festival i całkiem niedawno, 27 listopada, na kolejnym solowym występie.

Tym razem NBT zawitali do Progresja Music Zone, klubu umiejscowionego na warszawskiej Woli. Pogoda raczej nie sprzyjała kolejkowaniu, ale ja i moja dobra przyjaciółka ani myślałyśmy się poddawać, o nie. Nasz szybki przyjazd był spowodowany chęcią spędzenia chociaż jednego koncertu przy barierkach oraz faktem, że miałyśmy dla zespołu i najukochańszego technicznego na świecie prezenty, ale to nie o tym będzie ten tekst. Przejdźmy więc do sedna.

Young Stadium Club
Zdjęcie wykonała: Anna Bursztynowicz

Jeszcze przed 19-tą zostaliśmy wpuszczeniu do klubu. Godzinka spędzona przy barierkach (Tak! W końcu!) i nadszedł czas na rozpoczęcie wieczoru – support. Tym razem tłum rozgrzała pochodząca z Łodzi grupa Young Stadium Club. Trzeba przyznać, że muzyka była niczego sobie. Sama nigdy nie słucham supportów przed koncertem; odkryłam, że pierwsze wysłuchanie muzyki na żywo lepiej na mnie działa. I tak było w tym przypadku, bo kawałki były energiczne, chociaż niektóre piosenki brzmiały niemal identycznie. Teksty też nie były całkowicie pozbawione sensu, jednak już na drugi dzień uświadomiono mnie, że wokalista leciał z playbacku. Nieładnie, oj, nieładnie.

Po nich przyszedł czas na gwiazdę wieczoru. Pierwsze nuty Itch zadziałały na tłum niczym zastrzyk energii. Przyznam jednak, że pierwsza wersja tej piosenki bardziej mi się podoba niż ta ostateczna, która wylądowała na albumie. Od samego początku wtórowaliśmy wokaliście, Conorowi Masonowi, i nie wyglądał jakby mu to specjalnie przeszkadzało. Później przyszła kolej na Honey Whiskey, Hostage, Hanging... W skrócie: otrzymaliśmy niemalże cały pierwszy album, tylko utwory były grane w innej kolejności. Set zakończył się wzbogaconym o Outro Excuse me, co bardzo spodobało się zarówno mi, jak i mojej towarzyszce. Zespół zaczął troszeczkę eksperymentować na scenie ze zmianą brzmienia znanych już nam utworów. Zrobili to w całkiem ciekawy sposób, chociaż nadal było tego troszkę mało, przynajmniej jak dla naszej dwójki. Na bisie usłyszeliśmy wolne i chwytające za serce Lover, Please Stay, po którym zabrzmiały ostatnie dwie piosenki wieczoru – bardzo energiczne i szybkie Trip Switch oraz jeden z pierwszych singli zespołu, Ban all the Music.

Dom Craik, James Price
Zdjęcie wykonała: Anna Bursztynowicz

W trakcie występu, nasza publika jak pierwsza na świecie miała okazję usłyszeć dwa najnowsze kawałki, które mają wylądować na następnym krążku, Get Better oraz Design. W moim odczuciu nie były one jakoś szaleńczo nowatorskie, chłopcy raczej trzymają się konwencji, która przyniosła im sukces. Nie działa to jednak na ich niekorzyść, bo wiadomo, że koncertowe wersje mogą się różnić od ostatecznych. Nie raz nie dwa byliśmy świadkami zmiany koncepcji całych albumów zanim te doszły do końcowej fazy – nagrania i wydania. Mam tylko nadzieję, że ta piątka nie będzie się zbytnio bała eksperymentów, bo cover Holding out for a Hero w ich wykonaniu był absolutnie niesamowity. Moje serce cierpi, bo nie mogą tego grać na żywo (utwór został nagrany na potrzeby serialu Wikingowie).

Zdecydowanym minusem wieczoru, było to, że wszyscy członkowie zespołu leczyli kaca jeszcze w trakcie występu. Postrzegam to, jako lekki brak profesjonalizmu, ale z drugiej strony… mogę tylko zgadywać, że w złotych latach rock ’n’ rolla wykonawcy nie musieli się męczyć po poprzednim wieczorze, bo nie zdążyli nawet wytrzeźwieć. Do tego dodajmy młode (w większości niepełnoletnie) piszczące fanki i mamy niemalże powrót do tamtych czasów. Czyż nie za tym tęskni sporo starszych od nas fanów muzyki bazującej na konkretnie brzmiącej gitarze?

Conor Mason, Phil Blake
Zdjęcie wykonała: Anna Bursztynowicz

Biorąc pod uwagę fakt, iż był to mój czwarty koncert Nothing But Thieves, wiedziałam doskonale czego się spodziewać. Lekko podchmieleni, ale bardzo sympatyczni Anglicy, najlepszy techniczny pod słońcem, któremu nie przeszkodzi nawet złamana noga w usztywniaczu i młode, rozszalałe chcicą fanki. Możecie się spytać, za co tak lubię ten zespół? Wtedy odpowiem Wam, że właśnie za to, jak brzmią na żywo, bo za każdym razem jest to dla mnie inne doświadczenie pomimo niemalże identycznej setlisty. I tym razem nie było inaczej. Pomimo lekkiego podchmielenia pokazali klasę. Wybawiłam się jak nigdy (chyba tylko na Slipknot bawiłam się lepiej) i już nie mogę się doczekać następnego razu oraz kolejnego albumu. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, muzyka rockowa (i jej pochodne) nadal mają to coś.

Nothing But Thieves
Zdjęcie wykonała: Anna Bursztynowicz

Nothing But Thieves to: Conor Mason (wokal + gitara), Joe Landridge-Brown (gitara), Dom Craik (gitara), Phil Blake (bas) oraz James Price (perkusja).


Setlista z 27.11.2016, klub Progresja Music Zone, Warszawa
Itch
Honey Whiskey
Hostage
Hanging
Get Better
Graveyard Whistling
Six Billion
Painkiller
Drawing Pins
Design
If I Get High
Excuse Me (Outro Jam)
Wake Up Call
Bis:
Lover, Please Stay
Trip Switch
Ban All the Music

Zdjęcie wykonała: Anna Bursztynowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz