30 gru 2016

Klony, klony, więcej klonów w "Dead no More: The Clone Conspiracy" #2-3 (2016)

Przygoda Petera Parkera z New U jeszcze się nie skończyła. Dwa kolejne numery The Clone Conspiracy dają nam za to lepszy wgląd w całą sytuację, zmieniając lekko jej tory. O co chodzi z tymi klonami (jeśli to są klony…)? Czemu Jackal przywraca je do życia? Czy chodzi tylko o pokonanie Spider-Mana? Jaką rolę mają w tym wszystkim Spider-Gwen i Scarlet Spider (Kaine)? Już śpieszę z odpowiedziami.

Wykonanie: Jim Cheung & John Dell & Justin Ponsor

Po pierwszym numerze nie spodziewałam się niespodzianek, jakie otrzymujemy w kolejnych dwóch zeszytach. Powrót do historii zaczynamy wraz ze Scarlet Spiderem i jego wspomnieniami. Na początku możemy nie wiedzieć o co chodzi, ale numer później dowiadujemy się, czemu autor komiksu zdecydował się na taki zabieg. W tym samy czasie Parker nadal przebywa w siedzibie New U, jednak nie walczy już ze swoimi wrogami. Okazuje się, że Jackal wcale nie pomógł im zmartwychwstać, aby pozbyć się Pajęczaka, a wręcz przeciwnie: on chce mu pomóc!

Co tam robi Spider-Gwen? Nie będzie sporym spoilerem, jeśli powiem, że podszywa się pod przywróconą do życia Gwen Stacy, aby wspomóc Parkera. Współpracuje ona z Kainem, który odegra sporą rolę w całej historii. Jednym z powodów jego obecności jest fakt, iż widział on efekty działań New U pod wodzą Jackala w innych wymiarach. W każdej z tych rzeczywistości przyłączało się do tego Parker Industries; chcąc uniknąć powtórki jednego ze swoich najgorszych wspomnień, Kaine postanawia ostrzec współ-pajęczaka.

Wykonanie: Jim Cheung & John Dell & Justin Ponsor

Muszę uderzyć się w pierś i przyznać, że nastawiałam się na mało interesujący i zdecydowanie niewciągający rozwój wydarzeń. Okazuje się jednak, że Dan Slott przyszykował dla nas kilka niespodzianek i jestem mu za to wdzięczna, ponieważ nie dostajemy marnego komiksu, do którego ma nas przyciągnąć tylko postać Parkera. Wprowadzenie jednego (a może dwóch? Cii…) z klonów Petera, Kaine’a, do całej historii zadziałało na korzyść. Szczególnie, iż jest on naocznym świadkiem a nawet uczestnikiem wydarzeń, które dopiero czekają na naszych bohaterów. Dziękujmy twórcom za równoległe światy – nie zawsze są one tworzone tylko po to, żeby były.

Sam Jackal staje się postacią coraz bardziej interesującą – nawet po ujawnieniu, kim on jest (spokojnie, tego nie zdradzę). Jego pobudki nie są aż tak złowieszcze, jak Spidey i czytelnicy zakładali na początku. Twierdzi on, że chce jedynie pomóc naszemu bohaterowi. W czym? - zapytacie. Polecam przeczytać komiks, ale zdradzę Wam, że chodzi o „opłukanie” rąk Parkera z krwi ludzi i wrogów, do których śmierci się przyczynił. Pytanie, które kołatało mi się w głowie przez całe dwa numery to: skąd u niego taka motywacja?

Wykonanie: Jim Cheung & John Dell & Justin Ponsor

Zmienił się nawet mój stosunek do rysunków, za które dalej odpowiada trio Jim Cheung (szkice), John Dell (tuszowanie) i Justin Ponsor (kolory). Postacie chwilami nadal wydają się być polakierowane, ale nie ma już to miejsca tak często jak w pierwszym numerze komiksu. Może to kwestia tego, że historia okazała się jednak ciekawsza, kto wie. Trzeba jednak przyznać, że kostiumy pajęczaków, w wykonaniu tej trójki, wyglądają  bardzo dobrze.

Przy recenzji pierwszego numeru nie wspomniałam o okładce, co było ogromnym błędem. Gabrielle Dell’Otto zajmuje się okładkami do tej serii i jestem nimi wprost zachwycona. Oprócz tego, że wpasowują się idealnie w zawartość każdego numeru, to ich wykonanie jest bezbłędne. Wrażenie ruchu uzyskane poprzez rozmycie niektórych partii, działa genialnie na moją wyobraźnię – jestem w stanie niemal uwierzyć, że postaci na okładkach ruszają się prawie tak, jak zdjęcia wywoływane w specjalnym eliksirze w świecie Harry’ego Pottera.

Wykonanie: Jim Cheung & John Dell & Justin Ponsor

Pozostaje mi przyznać, że źle oceniłam całą historię. Te dwa numery pokazują, że scenariusz całej serii może nas nieźle zaskoczyć, co ostatnimi czasy zdarza się nieczęsto w wydawnictwie Domu Pomysłów. Oprócz tego, kolejny event ze Spider-Manem i klonami w rolach głównych okazuje się być o wiele lepszy od poprzedniego. Pozostaje mi czekać na następne dwa numery z nadzieją, że będzie jeszcze lepiej. A tak właśnie się zapowiada.


Okładki #2 + #3: Gabrielle Dell’Otto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz