30 gru 2016

Kontynuacja hołdu dla komiksu lat 80tych w „Deadpool: Back in Black” #2-3 (2016)

Kontynuujemy przygody duetu Najemnika z Niewyparzoną Gębą i Klyntara w latach 80. W poprzednim numerze dowiedzieliśmy się, że Spider-Man nie był pierwszym Ziemianinem, którego dobrze znany nam obcy spotkał na swojej drodze. Oprócz tego, Venom jest ścigany przez kosmicznych łowców głów. Co na to Deadpool? Tego dowiemy się dziś, bo właśnie przeczytałam kolejne dwa numery Deadpool: Back in Black i mam zamiar Wam co nieco o tym napisać.

Wykonanie: Salvador Espin

Wilson jest świadom, że jego nowiusieńki strój jest tak naprawdę obcym z innej planety. Nie wie niestety, skąd on jest i jak znalazł się na nim, ale nie zaprząta mu to głowy, przynajmniej jak na razie. W drugim numerze serii naszego bohatera, a właściwie bohaterów dwóch-w-jednym, śledzą nie tylko Killer Thrill i jej pomocnicy, ale również i… Black Cat. Deadpool/Klyntar patrolują ulice Nowego Jorku (obserwowani) i natrafiają na inwazję Snarków, których celem jest czwórka dzieci tworząca Power Pack. Pech chce, że kwartet jest akurat na urodzinach koleżanki, ale nie ma się co martwić, bo nasz bohater wkracza do akcji w odpowiednim momencie.

Zeszyt z numerem trzy, jak zapowiedziano na okładce, nie nadaje się dla tych, którzy kochają króliczki. Szczególnie te puszyste i urocze. Do tego Deadpool nadal jest mylony ze Spider-Manem, m. in. przez wyżej już wspomnianą Black Cat, która pomaga mu przy następnym starciu – White Rabbit (w towarzystwie króliczków i z pomocą dwóch wynajętych podwładnych) okrada jubilera ze wszystkich zegarków. W trakcie do wszystkich dołącza Killer Thrill, a najbardziej na tym cierpią biedne i już nie takie słodkie zwierzaczki.

Wykonanie: Salvador Espin

Cullen Bunn mnie dalej nie zawodzi. Dobrze wie, jak podejść do przygód Wade’a Wilsona i Venoma. Małe zagubienie głównego bohatera w sytuacji w jakiej się znalazł, jest ukazane w zabawny i lekki sposób. Śmieszne riposty i komentarze się nie kończą, nawet kiedy Klyntar przejmuje kontrolę. I to mi się najbardziej w tym wszystkim podoba. Brak jakiejkolwiek interakcji między bohaterami nie sprawia, że komiksowi czegoś brak. Bowiem taki duet – pisany przez takiego scenarzystę – zapewnia nam dobrą zabawę i bez tego.

Stroną wizualną dalej zajmuje się Salvador Espin. Jego lekko kreskówkowy styl sprawia, że krew lejąca się na panelach wygląda tak jak powinna w komiksie o Deadpoolu – groteskowo, ale jak najbardziej na miejscu. Komiksowy eighties vibe wprowadzany jest tu przede wszystkim dzięki kolorom. To właśnie one wyróżniają tę serię od innych, nad którymi pracował i nadal pracuje Salva. 

Wykonanie: Salvador Espin

Kolejne dwie części naszej podróży w czasie do lat 80. uważam za jak najbardziej udane. Główna akcja komiksu powoli się przed nami odsłania, a przy okazji przeżywamy wraz Deadpoolem i Venomem całkiem ciekawe przygody. Bo gdzie indziej będziemy mieli do czynienia ze złodziejką o pseudonimie Biały Królik, która rabuje tylko zegarki, a przy tym towarzyszą jej małe króliczki? Tylko w tym komiksie. Czytajcie, bo naprawdę warto.


Autor okładek #2 + #3: Salvador Espin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz